Z numerem czwartym w rozstawieniu, Jessica Pegula, osiągnęła zwycięstwo w finalnym pojedynku turnieju WTA 1000 na twardych kortach w Montrealu, pokonując Rosjankę Ludmiłę Samsonową (nr 15.) z wynikiem 6:1, 6:0 w zaledwie 50 minut. Dzięki temu triumfowi zdobyła trzeci tytuł w swojej tenisowej karierze.
Warto zaznaczyć, że Samsonowa miała tego samego dnia stawić czoła dwóm meczom. Półfinałowy pojedynek z Jeleną Rybakiną z Kazachstanu (nr 4.) został przeniesiony na ten dzień ze względu na opady deszczu. W drugim półfinale, który również odbył się tego dnia, Pegula pokonała najwyżej rozstawioną Iga Świątek. Rundę wcześniej Pegula triumfowała nad swoją partnerką deblową, Coco Gauff (nr 6.).
Jessica Pegula wyraziła zadowolenie z osiągniętego rezultatu, mówiąc: “Pokonanie Coco i Igi mecz po meczu to trudne zadanie. Dokonałam tego, a potem jeszcze wyszłam na kort (w finale – PAP) i rozegrałam czysty mecz, to wspaniałe uczucie. Nie czułam na sobie żadnej presji, nie martwiłam się. Można wygrać wiele meczów, ale i tak nie wygrywać turniejów, więc tenis potrafi być czasem ciężki”. Ten triumf oznacza dla Peguli pierwszy tytuł w tym roku.
Choć w poprzednich występach Pegula zazwyczaj docierała co najmniej do ćwierćfinałów, zwycięstwo na finałowym etapie zawsze było jej nieosiągalne.
29-letnia Amerykanka podkreśliła, że to zwycięstwo jest nagrodą za trud włożony w ten tydzień, motywując ją do jeszcze większych osiągnięć: “Zwycięstwo w takim tygodniu sprawia, że wszystko jest warte poświęceń, że chce się więcej”.
Kolejnym krokiem w jej kalendarzu jest start w następnym turnieju rangi WTA 1000 – w Cincinnati.